Nie tylko urzędnicy się pogubili, ale przede wszystkim dziennikarze. Obowiązek rejestracji nie wynika z dostosowania naszego prawa do przepisów unijnych. Nie we wszystkich krajach UE taki obowiązek jest.
Przecież do wydziałów ochrony środowiska idą pracować kompetentni w tej dziedzinie urzędnicy. Dziwi więc, że tak straszna jest dla nich łacina, nie wiem czy gdyby były polskie nazwy to by sobie poradzili ? Zresztą jakie nazwy ? Większość gatunków nie ma polskich nazw (tak samo jak niemieckich, włoskich czy czeskich). Każdego roku na wydziałach kierunków przyrodniczych kończy studia co najmniej kilkaset osób, które nie miałyby problemów z łaciną, nazwami i spisami. Może to czas na wymianę kadry w urzędach, niekompetentnych, często po znajomości zatrudnianych urzędasów, mogliby zastąpić bardziej oświeceni. Urzędnik niezależnie gdzie nie rozpoznaje gatunków tak jak to się wydaje panu z artykułu. W takich przypadkach w całej Europie powołuje się ekspertów ! Jak robią obławę w Czechach na giełdzie (dosyć często) to nie celnicy rozpoznają gatunki, ale ekspert, który z nimi jest.
A jak przeczytałem o konwencji genewskiej to już ręce mi całkiem opadły. to chyba jedyna konwencja o której słyszał dziennikarz.