-
Re: Apropo "niebezpiecznych" - Pismo do SSalamandry.
Ustosunkowuje się do wypowiedzi Roberta.p
Czytając to juz myślałem, że zakończysz zapowiedzią samobójstwa
.
Wizja świata ze zwierzetami które żyją tylko w terrariach jakoś mnie nie przekonuje, ani ze względów "estetycznych", ani tym bardziej biologicznych. Jesli gdzieś udaje się uratować jakiś gatunek dzięki hodowli (ale raczej nie terrarystom - czekam na przykłady), to z punku widzenia biologii jest to tak naprawdę tylko namiastka gatunku. Zwierzę bez środowiska jest zwierzęciem "niepełnym", pozbawione możliwości naturalnych zachowań, interakcji ze środowiskiem naturalnym. To rozumie tylko osoba która ma niezbędną wiedzę i/lub prowadziła obserwacje w naturze.
Nie wspomnę, że gatunków zagrozonych tylko wśród kręgowców są już chyba tysiące. A akcje ratowania robi się tylko na najwyżej kilkudziesięciu. Zresztą większość tych akcji ma wątpliwy sens, zważywszy na niebezpieczeństwa inbredu i inne towarzyszące hodowlom. A co z bioróznorodnością, zróżnicowaniem wewnątrzgatunkowym, geograficznym, genetycznym, którego w większości nawet nie znamy. Aby choć w niewielkim stopniu to zachować trzeba byłoby przeznaczać na to miliardy dolarów. Dopiero w ostatnich latach w niektórych krajach bardziej świadomi terraryści starają się utrzymać w miarę "czyste" populacje i np. przy ofertach sprzedaży podaje się miejsce pochodzenia zwierzat.
W hodowlach prywatnych jest zwykle taka mieszanka form, podgatunków, że nigdy nie będzie nadawała się do reintrodukcji. To już są pets na zawsze. Jeżeli wbrew faktom wierzysz, że terrarystyka przyczynia się do ratowania zwierząt, to cóż, są różne sposoby poprawiania sobie samopoczucia. Takim, gdzie fakty pozostawia się poza obszarem własnej świadomości uważam za oryginalny
.
Na jakiej postawie twierdzisz, że ustawiam się w kręgu tych lepszych. Ja się nie ustawiam. Ja jestem lepszy
. Zawodowo w małym stopniu zajmuję się ochroną gatunkową bezpośrednio (ale już pośrednio badając zróżnicowanie genetyczne czy morfologiczne - jak najbardziej), chociaż badania faunistyczne, rozmieszczenie stanowisk to też działanie na rzecz ochrony przyrody. A po co hoduję zwierzęta ? Mówiac w skrócie: dla celów naukowych i dla celów dydaktycznych.
To, że ktoś skończył jakiś kierunek nie daje mu przewagi nad innymi, tylko daje mu szansę, żeby taką przewagę miał. Daje mu pewne podstawy do dalszej własnej pracy. Zresztą nie ma po co tu mieszać lekarzy weterynarii - z tego co wiem oni są od leczenia zwierząt, a nie od ochrony gatunkowej. Zdarzają się świetni amatorzy, ale niestety zwykle zbyt wąskie widzenie spraw związanych z hodowlą nie pozwala im na ogarnięcie całej zlożoności problemów ochrony, hodowli itd. Ale są też tacy, którym studia w tym nie pomogą, bo są za tępi. To tak jakby patrzeć przez szparę w oknie, zamiast przez otwarte drzwi. Są ludzie, którzy świetnie rozmnażają różne gatunki, ale gdy zapytać ich o historię tego gatunku, badania środowiska na obszarze jego występowania, klimat, biozróżnicowanie to nic o tym nie wiedzą. To jest powszechne, no po prostu hodowcy nie są naukowcami. A w związku z tym mają ograniczone możliwości ogarnięcia niektórych problemów. Dlatego nieco zabawne są pytania na temat tego czy gdzieś w Polsce można studiować herpetologię. Ludzie wyobrażają sobie, że przychodzą na studia i uczą ich tam od początku jakie są jaszczurki, a jakie węże, a najlepiej jeszcze jak się je hoduje. Kompletne nieporozumienie. Nie ma na świecie takich studiów. Żeby zrozumieć płazy czy gady w całej ich złożoności trzeba przede wszystkim mieć solidne podstawy z zoologii czy w ogóle szerzej z biologii (ewolucjonizm, systematyka, biochemia, etologia itd.). Nie da się tego wyrwać. Mylenie trzymania zwierzat jako zabawek, bo do tego sprowadza się w 99% terrarystyka, nie ma z tym nic wspólnego z ochroną gatunków.
Natomiast sugestia, że profesorzy chceliby miec zwierzaczki dla siebie jest, mam nadzieję, żartem. Te pajączki może i by się nadały do jakiejś fizjologii czy embriologii, ale raczej bardziej na przemiał. Zresztą dowolnego pajączka można sobie do badań kupić. W Polsce akurat ptasznikami chyba nikt się nie zajmuje (oprócz embriologów). Rozumiem, że to co interesuje profesorów znasz z autopsji, jakiez mam szczęście, ze mnie tacy nie otaczają
.
Masz niestety bardzo balde pojęcie na temat jak wygląda ochrona przyrody, w tym ochrona gatunkowa oraz o roli hobbystów w tym wszystkim. Owszem zdarzają się hobbyści, np. zakładający w Afryce prywatne rezerwaty, czy użyczający swoje zwierzęta ośrodkom hodowlanym. Tylko czy to ma coś wspólnego z terrarystyką ? Czy to wyrównuje bezmiar szkód jakie czynią terraryści
.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum