Odpowiadam, ale tylko dlatego, że problem jest istotny i może dotyczyć wielu osób. Więcej nie będę wchodzić w takie pyskówki, także dlatego, że nie zawsze mam dostęp do netu i każdy taki moment przeznaczam wyłącznie na pomoc tym, którzy tego potrzebują.

Cała sprawa i moja odpowiedź dotyczyła okazu Boa constrictor, którego nabywca uzyskał od sprzedawcy kserokopię zaświadczenia weterynaryjnego o urodzeniu w niewoli.

Zaświadczenie, jak widzieliśmy na załączonym skanie zawiera wyłącznie nazwę gatunkową bez wskazania podgatunku, a zatem nie ma pewności, czy dany okaz należy do aneksu A (Boa constrictor occidentalis) czy do aneksu B (pozostałe podgatunki). A u okazów hodowlanych podgatunek trudniej ocenić niż w naturze (gdzie często w ustaleniu pomaga… miejsce schwytania okazu, zwłaszcza gdy podgatunki tworzą oddzielone geograficznie populacje). Okazy hodowlane mają często różne mniej lub bardziej typowe ubarwienie i inne cechy a przy tym nigdy nie można wykluczyć, że któryś z przodków dodał trochę genów occidentalis , a do mieszańców stosuje się bardziej restrykcyjny aneks, czyli w takim wypadku A.

Przedstawione zaświadczenie ‘potwierdza urodzenie w hodowli’, ale nie poświadcza ‘urodzenia w niewoli’ w rozumieniu przepisów art.24 Rozp.1808/2001, bo… weterynarz zapewne nie sprawdził gdzie urodzili się rodzice, nie wiadomo więc czy dany okaz oznaczyć kodem pochodzenia C i stosować ‘ulgową taryfę’ czy też F (i odstępstw nie będzie).

Kolejny problem polega na tym, że to zaświadczenie w żaden sposób nie pozwala na… zidentyfikowanie okazu, dla którego jest wystawione. Nie ma wzmianki o posiadaniu przez okaz mikroczipu więc nie można stwierdzić, że dotyczy ono właśnie tego, a nie innego okazu.

itd. można by jeszcze długo wymieniać...

Snejk nie był łaskaw opisać nam jakie to okazy wywiózł do Szwecji i jak wyglądały ich dokumenty, a to jest podstawa przy ustalaniu czy było to zgodne z przepisami, czy nie całkiem. Powtarzam uparcie, że metoda ‘na Snejka’ nie daje gwarancji powodzenia w innych państwach UE i przy innej zmianie funkcjonariuszy, w odróżnieniu od metody ‘na żółte świadectwo’, które będzie wszędzie honorowane.

Przy okazji, powoływanie się na taaakie autorytety jak:

urząd powiatowy (problem ‘kompetencji’ urzędników prowadzących rejestry zwierząt jest ogólnie znany i stale przedstawiany na forum, więc bez komentarza),

polskie ministerstwo środowiska (każdy kto próbował uzyskać zezwolenie lub świadectwo ma chyba wyrobione zdanie na ten temat, też nie muszę komentować),

izbę celną - zapewne w Gdyni, skoro wyjeżdżał do Szwecji - no coż, wystarczy poczytać ich strony internetowe, gdzie chwalą się odebraniem podróżnym po 1, po 2 muszle citesowych ślimaków i małży. Tymczasem przepisy CITES, a konkretnie Rezolucja 13.7 nakazuje przepuszczać do 3 muszli Strombus gigas na osobę i do 3 okazów Tridacnidae spp. (całe muszle lub po 2 połówki), ale nie więcej niż 3 kg na osobę bez żadnych dokumentów, jako ‘rzeczy osobiste i składniki gospodarstwa domowego’ - komentarz chyba zbyteczny.

- najlepiej świadczy o autorze.

ps. Dziękuję dr. Robertowi i Nazarowi za reakcję, mam nadzieję że kiedyś będziemy mogli spotkać się osobiście.

Prośba do moderatora - zamknij ten wątek, i oby taka sytuacja się więcej nie powtórzyła.

Nigdy nie wiesz do końca kim jest osoba pisząca na forum więc się hamuj, żeby... się nie ośmieszyć.