Witam po krótkiej urlopowej przerwie. Serdeczne pozdrowienia dla Kymona, który coraz aktywniej działa w tym dziale forum, czy twoje >>smoki<< już doszły do siebie po przymusowych >>wakacjach<< w zoo?

Czym grozi brak papierów ? No cóż, można przewrotnie napisać, że niczym nie grozi, jeżeli posiadacz okazu ma głowę na karku i potrafi jej użyć. Podpowiedzi jak się wybronić są na http://www.cites.info.pl/USTAWA_OP.pdf, http://www.terrarium.com.pl/rejestracja, w archiwalnych wiadomościach na forum.

Przede wszystkim nie przyznawać się do posiadania okazu dłużej niż dopuszczalne 14 dni. A że był dłużej to bardzo trudno udowodnić. Sąsiad-donosiciel nie przebywa w twoim mieszkaniu całą dobę, więc jego zeznania nie są w pełni wiarygodne a domownicy jako członkowie rodziny oskarżonego mogą odmówić składania zeznań (art. 182, 183 kpk). Jeżeli na pytanie >>Skąd oskarżony ma tego pytona (brachypelmę, legwana itp.)?<< pada odpowiedź >> Szedłem wieczorem przez park i wypełzł mi pod nogi<< to w sumie... bardzo trudno ją podważyć. Takie przypadki miały przecież miejsce. A zakazu zaopiekowania się bezdomnym wężem (pająkiem, itp.), który nie jest na liście polskiego rozporządzenia o ochronie gatunkowej zwierząt po prostu NIE MA. Choćby i był jadowity, bo rozporządzenia o gatunkach niebezpiecznych na szczęście nadal nie ma.
A ten okaz co był widziany w mieszkaniu miesiąc temu, to wcale nie musi być ten sam co jest teraz (trudno byłoby to udowodnić). A skoro tamtego okazu już nie ma, to sprawy... też nie ma (bo nie ma >>dowodu<<).

Teraz na poważnie. Nasze prawo jest tak złe, że jak najszybciej po wyborach trzeba wymusić na nowym rządzie jego zmianę.

Patrząc na wypowiedzi w tym wątku, zwłaszcza RobertaM cieszę się, że coraz więcej osób ma trzeźwe podejście do tematu. Z moich informacji też wynika, że głównym obiektem nielegalnego importu do Polski dzikich okazów są żółwie, przede wszystkim stepowe. Co ciekawe, nie trafiają one głównie na polski rynek, ale odnajdują się w innych państwach UE ze... świadectwami weterynaryjnymi urodzenia w Polsce. Owszem, nawet tu na forum kilka osób chwaliło się rozmnożeniem stepowych, ale to nie są takie ilości, jakie trafiają na rynki UE. Musiałyby istnieć w naszym kraju ogromne farmy-wylęgarnie, żeby dać taki przychówek, a przecież ich nie ma.
Co do innych gatunków i innych grup systematycznych, to raczej do sprzedaży u nas trafiają osobniki hodowlane. I jak wielokrotnie pisałam rozwój hodowli i masowe rozmnażanie w niewoli zmniejsza odłów dzikich osobników, jest więc zgodne z celami konwencji CITES. A że te hodowlane okazy nie mają dokumentów pochodzenia? Cóż, winni są przede wszystkim urzędnicy: za idiotyczne przepisy (które z księżyca nie spadły) i za to, że choć od 1 maja 2004 roku obowiązują w Polsce bezpośrednio przepisy unijnych Rozporządzeń 338/97 i 1808/2001 oraz 349/2003 to nikt nie kontroluje ich przestrzegania w sklepach i na giełdach. Ile okazów z gatunków aneksu A zmienia w każdym tygodniu właściciela? Wszystkie powinny mieć unijne świadectwa pochodzenia , a ile takich świadectw wydało (i to zwykle po ciężkich bojach) do tej pory Min.Środ.? No to niby jak te okazy mają być sprzedawane ze świadectwami?

W Unii główny nacisk działań kontrolnych jest położony właśnie na okazy z aneksu A, czyli gatunków uznanych przez ekspertów UE za najbardziej zagrożone w naturze. Jeżeli okazy są odpowiednio oznakowane i mają indywidualne świadectwa pochodzenia, które przechodzą z nimi do nowego właściciela, to żadne rejestry właścicieli tych zwierząt nie są nikomu do niczego potrzebne. Jest tylko rejestr wydanych świadectw i to wystarcza do ewentualnego sprawdzenia wiarygodności zatrzymanego do kontroli świadectwa.
Zróbmy z tym porządek u nas, potem można się będzie zająć okazami aneksu B i C.

pozdrawiam
Loxodonta