Jak ja powiem tacie, że "bo nie" się nie liczy to mam straszną awanturę (jak śmiem tak mówić do własnego ojca). Najpierw w powiertrzu latają krzesła itp, a później przez pół roku mam hasło na komputerze. Niestety ale mój tata bardzo nie lubi jak kwestionuję jego zdanie. :-(

Najgorszy argument rodziców, to to, że w wakacje zwierzak będzie musiał zostać w domu pod opieką taty i czasem babci. Tego akurat nie przeiję.

Ale i tak się nie poddaję. :-)