Czuję, że muszę się włączyć do dyskusji.
Szanowni dyskutanci, twierdzący, że świerszcz nie przetrwa mają rację.
Również rację (i to absolutną) mają ci twierdzący, że nie należy wypuszcać obcych gatunków na wolność (nawet takich teoretycznie bez szans na rozwój - przypadki się trafiają różne...). Doskonałym przykładem był jakiś francuski(?) astronom-entomolog, który sprowadził do USA kilka gąsienic (chyba brudnicy mniszki). Postawił pojemnik z nimi na parapecie, powiał wiatr i ...sruuu! Od tego czasu straty w leśnictwie w USA idą w milionach dolarów. Inny, bliski nam przykład - "chrząszczyk kolorado" zrzucany przez imperialistów. Można tak wymieniać przykłady roślin i zwierząt. Często sprowadzanych dla ozdoby, bez wiedzy jakie ich wprowadzenie może wprowadzić konsekwencje. Nie martwiłbym się "wygryzaniem" świerszczy przez świerszcze (nasze spokojnie dadzą sobie radę), raczej obawiałbym się chorób i pasożytów, które mogą posiadać. Mogą też wpłynąć na inne elementy ekosystemów, niekoniecznie bezpośrednio z nimi związanych.

Co do etyki. Dobrze wiedzieć, że są ludzie martwiący się losem zwierząt i ich uczuciami. Z drugiej strony, jeśli nie jesteśmy w stanie karmić np. pająka świerszczami (i innymi zwierzętami), to po co go hodować? Ten problem, w konwencji wąż/gryzonie, był wielokrotnie wałkowany na innych działach (warto poczytać). Jet to odrębny problem i do tego temat rzeka więc się do tego wątku nie włączę.

Podsumuję to tak: NIE WYPUSZCZAĆ.

PS. Pytanie do Jacy. Podobno w Kalifornii są jakieś obostrzenia dotyczące hodowli straszyków (możliwość przeżycia i rozrodu w środowisku).