ja zawsze w robocie jak miałem do ubicia kilkadziesiąt myszy to po prostu brałem za ogon, mocny zamach i bum o betonową posadzkę. myslę że po czymś takim się już nie męczyły. ważne, żeby odpowiednio mocno rabnąć, bo jak jakaś przezyje to czołga się krwawiąc z wszelakich otworów, a to już chyba nie jest dla niej przyjemne.