Tak to juz chyba jest niestety... Moje swierszczuchy zyly sobie ladnie, nie zjadaly sie, elegancko jednym slowem. Az tu nagle z dnia na dzien trupy... Najpierw po jednym na dzien, pogryzione. Kanibalizm mysle... Dorzucilem karmy psa i platkow dla rybek i sie uspokoily troszke. Na 3 dni dokladnie... Poznie znow zzeranie sie... Az wczoraj do nich zagladam i widze 4 trupki tylko ze nie nadgryzione, bez wycieku przy otworze gebowym, sam nie wiem... Mlodziutka samica, dorosla samica, dorosly samiec i male nie wiem co. Na wytlaczankach lezaly. Boje sie ze teraz smiertelnosc z jednego/dzien podskoczy do czterech/dzien. I co ja zrobie? Nie utrzyma mi sie hodowla
Chemia odpada, zatrucie tez. Wilg i temp ok. Jedzenie zawsze pod dostatkiem... No i badz teraz czlowieku madry.