Rozumiem, że dla regiuska i potrzebne będą większe? To słusznie poprzestajesz na takiej grupie, w razie czego w pierwszej kolejności skarmiaj samce, samice będą miały dość miejsca żeby sobie poczekać i w razie czego urodzić coś po drodze.
Mam u siebie 2 rodzaje zestawow: 1+4 i 1+8. Ten drugi ma sens tylko wtedy, gdy zabiera się maluchy i niestety wymaga czestego wymieniania rodziców. Pewnie, że można napchać do takiego pojemnika kilkanaście samic, tyle, że efekt będzie identyczny a koszt większy (więcej dorosłych = więcej żarcia). Przy takim pojemniku w razie potrzeby spokojnie odchowasz sobie młode samice na wymianę, gdy dorosłe będą już "wyeksploatowane" (brzmi obrzydliwie, ale niestety po którymś miocie bardzo spada ilość młodych, nie ma sensu dłużej utrzymywać starych samic, żrą tyle samo ale rodzą rzadziej i mniej). A poza tym karmienie węży nie powinno polegać na podawaniu im wymęczonych, zestresowanych zwierząt karmowych upychanych dziesiątkami w pojemniku. To mają być zdrowe, dobrze karmione myszy. "Jesteśmy tym co jemy" i nasze węże też.
Dodatkowo: nie wiem na ile to prawdziwe i nie jestem w stanie zweryfikować tej informacji: "w stresie myszy rodzą więcej samców" - było nawet wyjaśnienie tego procesu, ale brak mi źródeł do zweryfikowania takiego czegoś, nie znam badań...". Jednak u mnie zimą (jest na prawdę chłodno) 3/4 młodych to samce a czasem nawet więcej. Rekord to 1 samica na 29 sztuk wyjętych z pojemnika. Trudno prowadzić hodowlę z takimi proporcjami płci a kupowanie ciągle nowych to głupota. Dobre samice są na wagę złota a porownanie moich z kupionymi w sklepie nieodmiennie poprawia mi humor. Dodam, że poza zimą rodzą się w normalnych proporcjach 1:1 a wszelkie plany hodowlane i wymiany samic muszę dostosowywać do niedoboru samic zimą.