Witam
To napisam cos o situacii w Czechach.W Czechach jest Hodowcow modliszek,ktory mozno maju gatunky,ktore w polsce nikto niema,ale to same tiez Polaki maju na pewno gatunky ktore niemaju czechi ale mnogi niewchadzaju ja strony internetowe.
W Czechach jest jedna dobra rzscz a to sa gieldy.Na gieldy pryjizdaju niemci,anglikani aj polaki.A w tym wydzim szanc polskych hodowcow.Jesli budu w polsce tiez jakie weksie gieldy to bedzie tiez wiaciej gatunku w hodowlach hodowcow.Na gieldach sa luzi spotkaju i pogadaju wimianiju,aj spredziewaju.
Wiete sa tiez ludzia ktory wyjazdaju w tereny tropikalne,a lapaju nowe gatunky,przywazaju kokony,ale tylko niektorych rozmnazaju.(Znam kilka takich).
No a jesli niemoglyby spotkat na gielde tiez by wimianili za inne.Nie wsitki wisilaju innym hodowcom ktorych znaju tylko cez net .
Innak dla mnie bylaby na pewno dobra spolupracia czechow a polakow,bo wiac hodowcow moze miac wiac gatunkow w hodowlach a bedzie wetsij szancz iz budu te gatunky w hodowlach po mnogich lat i niebedu degenerowat.. W Cziechach bylo mozno widziet na gieldach mnogich i mnogich gatunku,ale nie w jednej chwili,ale w obdobiu kilka lat.To znaczi ze jakas spolupracia musiala by byt dlha musialy by hodowcowa spotkawat a nie jaka akcia przywozeni kilka modliszek. To by aj niebylo mozliwe dla temu iz w jednej chwili maju hodowca tylko niemnogich gatunku na spredzai a mnoge ladne gatunky niemaju setki mlodych.
W Polsce byloby w prwej chwili dobre jesli budu jakies weksie gieldy a potem hodowcowa z cziech ,niemci aj innych krajow budu sami przywazat nowe gatunky do Polski
Pozdrawiam Václav