Mam podobny problem (tylko w większej skali). W nocy wyliniała mi modliszka. Niestety źle się przyczepiła i spadła. Jednej tylniej nogi nie zdążyła wyjąć przed upadkiem ze starej skórki. Do rana nowa chityna zdążyła stwardnieć. kiedy się obudziłem zobaczyłem w jak tragicznym jest stanie:
Jedna tylnia noga do połowy w starej skórce na dodatek cała wygięta (aż do góry).
2 tylnia noga złamana w połowie między kolanem a stopą.
Jedna z przednich nóg krosznych jest złamana tuż za kolanem (jak ktoś obserwował kiedyś linienie modliszki to napewno widział że kiedy chce wyciągnąć tylnie nogi ze starej wylinki to rusza nimi co jakiś czas, kiedy tak rusza to noga tuż za kolanem 0,2-0,6 mm wygląda tak jak by się łamała) tylko że ta noga tak złamana zesztywniała.

Pierwsze co zrobiłem to wyciągnąłem uwięzioną nogę z wylinki.
Po 7 godzinach nakarmiłem modliszkę tyloma świerszczami ile była w stanie zjeść (musiałem podtykać je pod pysk bo z chodzeniem i polowaniem u niej kiepsko ale jadła z apetytem)
Kiedy już ją nakarmiłem zdecydowałem się na amputację tej nogi którą wyjąłem z wylinki.
Zastanawiam się co teraz zrobić bo 2 tylnia noga też do niczego się jej nie przydaje, a gdyby ją amputować mogła by tworzyć już nową.
Zastanawiam się co zrobić z tą modliszką przed kolejnym linieniem (jak, kiedy i do czego ją przykleić.
Czy jest jakaś szansa?
Modliszka L7, samiec (jedyny w hodowli)