To nie jest problem z porodem. To jajo zostało już zniesione, czekało tylko na odpowiednie umieszczenie go przy pomocy pokładełka w podłożu. Straszyki posiadają przy drogach rodnych coś na wzór koszyczka, do którego to najpierw zostaje zniesione jajo, a później dzieje się z nim to, co u danego gatunku dziać się powinno (czyli zostaje porzucone, wciśnięte pokładełkiem w podłoże, przyklejone, "wystrzelone", itd.).

Proponyję Ci, abyś delikatnie z boku rozcioł żyletką odwłok i wyciągnął jaja, które posiadają już skorupkę. Z doświadczenia wiem, że napewno coś się z nich wylęgnie.

Jeśli podawałeś malinę z lasu, to sprawę zatrucia można w tym wypadku wykluczyć.