Ja przyznam ze sie poplakalam jak we wrzesniu padla ze strosci moja patyczakowata samiczka. To byl patyczak indyjski ale kochany chodzila mi po reku i sie cieszyla swietna kondycja mialam kupe notatek o niej i jej calym zyciu u mnie notowalam kazda wylinke...niestety jej koniec nadzszedl..a ja plakalam...przyznam ze mam sporo zwierzat w domu ale jakos ciezko mi sie pogodzic nawet z utrata owada ;( coz....takie zycie
pozdro.