Pamietam jak pisales, ze po niego jedziesz (tak sie nim przejales) szkoda, ze nie dało się go uratować (( Kiedys napisal Rysiek, ze tym ludziom co nie dbaja o zwierzaczki - to zrobił by to samo .... i wcale sie nie dziwie bo tez bym im to zrobila...
Moj adoptowany legwanek po przejsciach tez ma grzybice, caly czas z nia walcze i mam nadzieję że uda mi się z nia wygrac. Antybiotyku mu nie podaje bo to taka bidulka zabiedzona, ze prawdopodonie moglby skonczyc tak jak Twoj. Antybiotyk zabija flore bakteryja potrzebna do trawienia i powinno sie ja odbudowywac. W naturze legwany zjadaja swoje odchody. W takiej sytuacji przy niedozywieniu i podawaniu antybiotykow noworodek mysi moglby mu pomoc albo jakis inny bezkregowiec to jest moje zdanie.
Piszesz ze podawales przeciery warzywne itd. ale legwany potrzebuja też lisci bogatych we wloknine ktore oczyszczaja zoladek i jelita z zaleglego pokarmu, ale ciesze sie ze chciales mu pomoc bo takich jest niewielu co chce przygarnac chore, zaniedbane zwierzatko.
No coz.... na taka skale jak sie teraz handluje zwierzetami, to taki los nie jedno zwierzatko jeszcze spotka ze strony czlowieka... to jest okropne, że traktuje się je bezuczuciowo, jak przedmioty do cieszenia oczu ((
[gadzinka]