Ja do tej pory nie mogę pogodzić sie ze śmiercią mojej agamki błotnej, mimo że to było rok temu. Miała strasznego pecha. Najpierw zapchał się jej przewód pokarmowy przez małego oseska, którego nie mógł strawić, a potem przez swoje łakomstwo zapchał się podłożem. Uwielbiał świerszcze i jak je łapał to łykał z kawałkami podłoża. To był jago ostatni posiłek bo z wysiłku, próbując się wydalić, umarł. Wieeeeelka strata, zupełnie jak członka rodziny ((((((((((((((((