u mnie jest to samo. przychodze do jedynego w gliwicach sklepiku gdzie mozna od biedy znalezc swierszcze i mowie: poprosze pudelko swiersczy, a pani mi podaje smetne opakowanie gdzie byly dokladnie 2 ogromne swierszcze, zgnila salata i jeden trup i mowi: zostaly tylko trzy, wiec musze pani je sprzedac za tzry złote. powiedzialam dziekuje bardzo, co w myslach znaczylo całujcie mnie w dupe. ale zamowilam swierszcze na nastepny raz za 9 zlotych - pani pwoiedziala ze to bedzie za 10 swierszczy (taaak!), co mnie dodatkowo przywalilo, ale juz bylam zdesperowana. przychodze rowno za tydzien, a tu co widze? niestety niema zamowionych swierszczy, bo importer niemogl/ zapomnial przywiezc. juz chcialam sie wydrzec na 'personel' ze beda miec na sumieniu zycie moich zwierzat i podac ich do sadu, ale sie opanowalam. cale szczescie tydzien pozniej w koncu byly te swierszzce (20 sztuk! cud nad wisla), a miedzyczasie sobie jakos poradzilam. skandal na skandalu skandalem pogania