Dokladnie, nie ma to jak kraby :] zawsze jakas przygoda. Mój uciekł pierwszego dnia zakupu (mały bylem, nie zorientowany a jedyne co trzymalem to żółwie), znalazł sie po na nastepny dzień pod wersalką (tylko ze byla tak nisko nad podłogą że nie wiem jak się tam wcisnoł). Kabel od filtra też przecioł, farciasz zrobił to nad wodą i szczęśliwie nie doszło do żadnego przebicia. A jak przeszedł wylinkę to chcialem ja pochowac bo myslalem ze to krabik zdechl.... ale znawca bylem :P