Mnie zaprasza co miesiac na gielde (jako sprzedajaca) moj czeski przyjaciel. Seba, znasz juz wiec taka osobe
.
Chcialam zauwazyc, ze my sami, bez udzialu obcokrajowcow sie "wykaszamy" i Czesi nie sa do tego potrzebni. Przyklad? Od wielu lat w Czechach jest taka sama cena na B. smithi - 150 koron za 1 wyl. A u nas? U nas sa tansze. I nie zrobili tego Czesi, tylko Polacy. Podobnie jest z wieloma innymi gatunkami. Wiesz, o czym mowie, Seba... Tak wiec nie szukajmy kozla ofiarnego poza granicami naszego kraju.
Mnie tam obcokrajowcy nie przeszkadzaja. Ostatnio byli w Świętochlowicach Czesi. I co, mieli kolejki do stolikow? Ja nie widzialam. Jeden z nich to moj taki dalszy znajomy (ten taki wytatuowany). Rozmawialam z nim po gieldzie i wyciagnal swoje wnioski - ale na pewno nie jest to obnizenie cen.