Nie pierwszy raz zauważam, czytając różne dyskusje przeprowadzane na naszych forach, że jeśli temat jest "poważny", to.... na ogół - zaznaczam: na ogół - nie umiemy dyskutować. I tym razem mam takie wrażenie. Duża część osób widzi temat dyskusji przez pryzmat własnego "ja". A problem nie dotyczy tylko tej jednej, konkretnej giełdy, która tutaj stała się zwykłym pretekstem do podjęcia tematu, czy też tylko jednego konkretnego żółwia ze zdjęcia. Rzuca się pewien temat do przedyskutowania, który ogólnie można zatytułować: Co można zrobić, by zwierzętom znajdującym się w sprzedaży, złagodzić stres z tym związany i zapewnić minimum wygody. I uwierzcie mi, aby wziąć udział w dyskusji, wcale nie trzeba jechać do Świętochłowic. Bo nie o tą konkretną giełdę tylko tu chodzi. Większość, jeśli nawet nie 100% z nas widziała niejednokrotnie, w jakich warunkach trzymane są zwierzęta przeznaczone do sprzedaży. Wielu zna ten temat z autopsji, co niektórzy nie chcą się do tego przyznać, być może nawet przed samym sobą. Fakt, że o tym mówimy wcale nie oznacza, że piętnujemy wszystkich sprzedawców, że wszyscy są źli. Fakt, że o tym mówimy oznacza wyłącznie to, że mimo tych dobrych sprzedawców są też ci gorsi. Że istnieje problem, który trzeba próbować rozwiązać. Jasne, że dużo fajniej jest mówić o rzeczach przyjemnych. Ale wszyscy nazywamy się terrarystami i miłośnikami zwierząt. To nie powinno być tylko gołosłowie, to powino nas do czegoś zobowiązywać. Między innymi właśnie do prób dyskusji na tematy drażliwe, dyskusji wystającej ponad czubki naszych własnych nosów, dyskusji konstruktywnych. A ta tutaj, niestety, do udanych nie należy. A szkoda, na pewno wszyscy z nas to osoby dojrzałe, wrażliwe i myślące. Tylko nie zawsze umiemy ten fakt wykorzystać ))) - od razu mówię, że nie mam nikogo konkretnego na myśli ani nie chcę nikogo obrazić )). Pozdrawiam. Izabela