Publiczna sprzedaż piwa to jest nieustająca dyskusja, która toczy się zawsze z emocjami.
Są tu pewne racje po obu stronach - czasem nawet jeżśli nie racje, to obiektywnye prawdy, fakty po prostu. Bo fakt, że młodzież pije jest oczywisty, że nie powinna też, że imprezy + sprzedaż alkoholu to zawsze jakiś problem.
Problem, jeżeli nie rzeczywisty, to wydumany, potencjalny, lub domniemanie problemów, jakie mogłyby wystąpić - a więc problem "zapobiegawczy".
Przecież jak ktoś powiedział nic się nie stało, nie było awantur, nic nie potłuczone itp itd (w sumie jednak coś się stało, bo nie powinno tak być)

Mieszkam w miejscowości turystycznej, typowo turystycznej, która nie żyje bez piwa - cała masa ludzi się tu zwala na sezon, napić się chce każdy. .

No i problem: kurcze - czy przyjechalibyście do miejscowości, w której nie można się napić piwa np. na plaży??

To miejsce publiczne. Na promenadzie?? Wiadomo, że nie można, mamy bowiem Ustawę o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi, która niby reguluje kwestie spożywania alkoholu w miejscu publicznym.
Kodeks wykroczeń mówi, że miejsce publiczne to miejsce dostępne dla bliżej nieokreślonej liczby osób.

I tu zaczynają się dowolności interpretacyjne:
Art. 14. - Ustawa o wychowaniu.....
1. Zabrania się sprzedaży, podawania i spożywania napojów alkoholowych:
...
3) w miejscach i w czasie masowych zgromadzeń,
śmieszne, ale tak jest - śmiechu warte...
...
5. Sprzedaż, podawanie i spożywanie napojów zawierających więcej niż 4,5% alkoholu może się odbywać na imprezach na otwartym powietrzu tylko za zezwoleniem i tylko w miejscach do tego wyznaczonych.
6. W innych nie wymienionych miejscach, obiektach lub na określonych obszarach gminy, ze względu na ich charakter, rada gminy może wprowadzić czasowy lub stały zakaz sprzedaży, podawania, spożywania oraz wnoszenia napojów alkoholowych.

I tu wszędzie jest inaczej - to znaczy w każdej gminie inaczej. Każdy stara się jednak znaleźć złoty środek i nie słyszałem np. o mandatach na plaży.

Tak jak pytałem? przyjechalibyście, chyba nie...

Jednak jak widać ogień z wodą jest nie do pogodzenia i zawsze pozostaje decyją organizatora, czy warto bawić się w piwo. Już wyjaśniam - pieniądze, jakie robi się na piwie są poważne, więc można stwierdzić, że często właśnie to piwo umożliwia zorganizowanie imprezy, która inaczej by się nie odbyła. Przymyka się wtedy uszy na biadolenie, że jakiś małolat latał z browarem. Tak się dzieje zawsze,

I zawsze ta sama dyskusja - u nas taka - mniej więcej:
- piwo, a plaża
- nowy namiot piwny, a pijana młodzież,
- impreza + piwko - czy to nie demoralizacja.
- sport, a piwo (ooo właśnie - to dopiero temat ciekawy...)

Są imprezy, których obserwacja (kilkudziesięciu) pozwala mi śmiało poprzeć Awi, że nie ważny jest rodzaj spotkania - cze ze sprzedażą czy bez. To racja - czy giełda, czy koncert - pokusa ta sama.

Ale czy akurat tutaj to piwo było potrzebne?? Kurcze czy giełda od tego zależała??
W sumie ja je chetnie piłem. Ale kompletnie by nic się nie stało, gdyby go nie było!
Powiem tak: nie ma lepszego sposobu na przypierdzielnienie się do giełdy i do organizatora jak takie pierdoły jak kilku pijanych małolatów.
Co np. napiszą gazety, jeżeli przyszliby jacyś dziennikarze zrobić reportaż - kurcze Ci terraryści, to co to za grupa?? Zła prasa dla wszystkich.

Powiem wam, ale tak na wesoło, że przewraca mi się deczko od tych samych powtarzających się argumentów za i przeciw (powaga! jeżeli się tego słuchało kilka lat, "zawodowo" też, radnym byłem to wiem.)

Kurcze - nie wiem, niech organizatorzy to przeczytają i wyciągną wnioski...