Przesadzacie :P

Podczas prac terenowych łapałem dziennie ok. 300-400 kleszczy, czasem prawie 1000. Głównie był to kleszcz leśny - Ixodes ricinus, ale Dermacentora też było trochę. Można się do nich przyzwyczaić. Co prawda larw kleszczy praktycznie nie widać, dopiero po opiciu. Tych należy się obawiać.

PS. Oczywiście łapałem specjalną metodą tzw. flagowaniem :P Na sobie znajdywałem tylko po kilkanaście dziennie. Spadały nam na głowy tak gęsto, że słychać było na czapkach takie ciche pacnięcia. Latem trzeba było łazić za dnia w płaszczu przeciwdeszczowym

PSII. Dermacentory uwielbiam. Są piękne. Ludzi praktycznie nie atakują, raczej psy i konie.