Strzał w dziesiątkę... ciekawe ile tego się przepoczwarczy. Na kilkadziesiąt trupów znalazłem ok. 30 żywych larw, większość w bardzo kiepskim stanie - pokąsane przez mrówki i wysuszone. Wolę nie myśleć, ile z nich teraz smaży się w czyimś piecu. Za jakiś 1 - 2 miesiące, mam nadzieję, te moje wrócą na swoje miejsce.

Na razie nowe fotki będą nieprędko. Jak znajdę czas na spreparowanie zwierzaków i znów dorwę aparat (tym razem na dłużej) postaram się jeszcze trochę popstrykać.