W Rzeszowie nie ma weterynarzy, którzy mają większe pojęcie o gadach. Gdy ja miałem kłopoty z swoimi gadami i chodziłem od jednego weterynarza do drugiego, to ci tylko rozkładali ręce. A raz chcąc sprawdzić ich kompetencje przyniosłem martwego padalca, przedstawiając go jako pospolitą zbożówkę, która mi padła po zjedzeniu dżdżownicy Ten mi odpowiedział, że przyczyną śmietci tego "węża"był fakt, że tych dżdżownic wcześniej nie umyłem!!!