A dla równowagi ...





Kochana Mamusiu!

Siedzę na kupie gnoju, bo nie chce mi się sprzątać, a zresztą proszku nie ma, bo ostatni sklep zamknęli z powodu licznych włamań. Do drugiej wsi pekaesem nie dojadę, bo autobusy przestały jeździć. Dziury w drodze takie, że koła się urywały, a gmina pieniędzy na naprawy jak nie miała tak nadal nie ma od 15 lat. Zresztą przystanku też nie ma, bo ktoś go ukradł i sprzedał na złom.
Pracy nadal nie mam. Mogłem do Hiszpanii jechać truskawki zbierać, ale żadnego jezyka obcego nie znam ani w ząb. A co ja się będę uczył! U Niemca też pracować nie będę, bo swój honor mam, zresztą drugiej łopaty już i tak nie ukradnę bo pilnują. Po co mam pracować, żyję dobrze, na alpage mam, bo zajebałem ostatnio dwie opony od gościa, co się zatrzymał, żeby o droge zapytać. Rodzina ma się dobrze, najmłodszy Miecio już się kamieniami na podwórku bawi, a najstarszy Bronek może nawet na drwala do lasu pójdzie, bo i tak roboty nie ma, wszystko upadło albo rozkradli. Z ósemką pozostałych siedzimy w chałupie, następne w drodze, po bożemu. Zocha mówiła, żeby chociaż koszyki pleść ale co ja będę pleść, mnie się z pomocy społecznej należy! Tylko, że nie płacą od dawna bo też nie mają pieniędzy. W ogóle tak od 14 lat coraz gorzej u nas, modlimy się o mannę z nieba całymi dniami ale jakoś nie spada. Ale do Unii po moim trupie! Byle do jutra, jakoś to będzie.

Całuję mocno,
Zdzisiek