Niestety
pogoda nas zatrzymala. Po morderczym marszu przez Inylczek pol;udniowy,(Lodowiec okolo 60 kilometrow) dotarlismy wreszcie do bazy. Tam jednak pogoda dala w dupsko. TYlko pierwszy oboz nic wiecej. Snieg snieg i jeszcze raz snieg. Lawiny schodzace nawet w srodku nocy odebraly wszelka nadzieje. Ale przygoda niesamowita, a gora na zywo to poprostu cos fantastycznego w koncu "KHAN TENGRI" to... "Wladca Duchow"

Pozdrawiam

Nazar

ps. Jesli chcesz jakies foty to daj znac na maila tnazar@tlen.pl

Jeszcze nie mam zeskanowanych slajdow ale juz niedlugo i niestety nie mojego dziela tylko kolegi, ktory ze mna byl