W moim wypadku bylo troche inaczej i dziewczyna, ktora mnie pocieszala, wysluchiwala.. itd itd.. mimo, ze wiedziala, ze cos do niej czuje. Zaczela sie smiac, jak jej o tym uczuciu opowiedzialem... ale po niej ulga przyszla bardzo szybko... najpierw rana i przygnebienie, lecz pozniej wszystko wrocilo do normy i zrozumialem, ze bardzo mylilem sie co do niej.

Od tej pory nie jestem juz taki szybki w mowieniu tego, co czuje. W tej chwili mija pol roku od kad to wszystko trwa, a ja dalej trwam w stagnacji, ale niedlugo bede musial juz to powiedziec.
Wiem tyle... proba bedzie jedna. Zbyt bardzo ja szanuje i za bardzo kocham, zebym mogl ja zadreczac swoimi slowami... i nie wybaczylbym sobie, gdyby przeze mnie miala wyrzuty sumienia.