Hehs, przypomnialo mi sie cos sprzed 13 lat... :P Pamietam, ze moj pierwszy chlopak poprosil mnie o "chodzenie" poprzez swojego kolege - tak bardzo drzal o moja odmowe, ze wyslal parlamentariusza. Przeslal mi pierscionek i list, ktory podstepnie podarl z wscieklosci moj drugi "amant" (za duzy ten klejnot byl, ale amant stwierdzil, ze to nic, moge go sobie zawiesic na lancuszku) - nawiasem mowiac, mam ten pierscionek do dzis . Oczywiscie bylam bardzo z tego dumna, no bo w koncu ktos sie mna zainteresowal - poczulam sie wazna ze ho ho . Po pol roku "prowadzania sie" moj zakochany chlopiec stwierdzil, ze sie ze mna nachodzil. Kiedy mnie zobaczyl, ruszylam w jego strone a on... uciekl.... Schowal sie za domem :P:P:P. Fajne sa takie wspomnienia czasami...

A najpiekniejsze jak dotychczas w moim zyciu byly oswiadczyny mojego przyszlego (za 3 miesiace) meza......