Przemyslalem.
Nie zabijam much. Nie deptam slimakow. Jest mi smutno, jak widze bezdomnego psa. Staram sie byc mily dla wszystkich wokol do momentu, kiedy sami przestaja byc mili wobec mnie. Nie uzywam przemocy wobec zwierzat ani innych dwunoznych ssakow. Czy to jest empatia?

A jesli mimo to dalej jestem wykoslawiony, bo powoduje cierpienie zwierzat w rzezni- czy wine ponosze ja za to, iz potrzebuje jesc miesa, gdyz taka mam biologie?

Osobiscie sadze, ze Twoja pomoc zwierzetom (a wlasciwie- nieprzyczynianie sie do ich cierpienia) jest tak samo skuteczna, jak wspolczucie obywatelom Korei czy mieszkancom glodujacych panstw Afryki. Zadna materialna korzysc ani dla zwierzat, ani dla ludzi z Twojego niejedzenia miesa, a mojego wspolczucia dla nikogo nie wynika, zatem staje sie jedynie nasza egoistyczna przeslanka- ze jestesmy "lepsi", bo robimy cos, co "pomaga" innym.

I, juz poza tym, tak z ciekawosci- jak wyglada Twoj przykladowy posilek