Zapraszasz?: -> oczywiscie zartuje.

Z zalem odmowie, nie cierpie szpinaku, mam od dziecka na te roslinke odruch wymiotny. Dodam tez, ze przenigdy nie powiedzialam (i nie powiem) do roslinkozercy "a moze jednak zjesz" czy "czy ci to nie zaszkodzi". Chyba ze jedzac razem bedzie sie w moj kotlet wpatrywal z taka nagana, ze mi stanie w gardle . Cos tam jutro zjem, ale nie mam pojecia co. Pewnie herbate z cytryna :P.

Jest taka fajna zasada, ktora by sie nam wszystkim bardzo przydala: zyj i pozwol zyc innym.

No i sie prawie czat zrobil.... Ide chyba spac, bo bede sie tak dopisywac do rana .

Pa!!!