to, co teraz napisałeś, diametralnie różni sie od opisu rodziny który napisałeś wyżej. Ale to jest właśnie ta skłonność. Skłonność do robienia z siebie ofiary losu. Jak nie ma sie nic, to wtedy sie dramatyzuje, że człowiek ledwo wiąże koniec z końcem. Jak sie ma pieniądze, to wtedy sie szuka innych powodów (w tym przypadku w swerze uczuć). Człowiek to jednak chora istota. Nijak nie idzie mu dogodzić.
A czy nie pomyślałeś przez przypadek, że rodzice charują tylko dlatego żebyś mógł sie cieszyć z komputera czy cyfrówki? Zakład że nie. Bo powiesz mi teraz że co Ci po rzeczach jak nie masz miłości. Więc dlaczego nie pójdziesz i im tego nie powiesz? Nie pójdziesz bo nie masz odwagi. Trzęsiesz portkami, bo nigdy nie poruszałeś z rodzicami takiego tematu. Więc nie miej im za złe że nie wiedzą tak do końca czego chcesz.