Nie ukrywam też, że w przypadku książek SF, jakkolwiek nie emocjonuję się barokową stylistyką anielsko-krwawo-miłosną i tej pokrewną, lwią część uwagi zwracam na styl. Stąd też cegły pisarskie Clancy'ego zaczynają mnie osłabiać tylko ciut szybciej, niż cegły pisarskie Dostojewskiego. Toż to "zające / Po łące" fantastyki.