Nie wiem czy dowcip będzie smieszny na pismie, ja zwykle wole go opowiadac.

Jeden ksiądz żali się drugiemu:
- Jak ty to robisz że młodzież cię szanuje i słucha? Mnie olewają, śmieją się ze mnie na religii itp.
- Wiesz, ja to próbuję się do nich dopasować. Np. odzywam się tak jak oni. Gdy sie witamy używam skrótu "siema" a jak żegnamy - nara.
Zmartwiony ksiądz przemyślał sprawę w domu i postanowil pojsc za rada kolegi.
Wiec luzacko wchodzi do klasy i krzyczy:
- Pochwa!

Tak jak mowilem lepiej sie tego slucha niz czyta.