Ho ho... zrobiła się dyskusja Dobrze, że choć znalazł się jeden, naprawdę rozsądny głos (Szymon).

Jeśli miałbym zabrać głos i przedstawić swoje zdanie...
Hm.. nie będę ukrywał. Jestem trochę uprzedzony do hh, ale powodem są głównie słuchający tej muzyki z którymi mam do czynienia. Kiedyś na moim osiedlu dresy słuchały techno, dance, dicho itp. Gdzieś tak z pojawieniem się Leroya zmieniły się ich gusta. Szeleszczące dresy zamienili na worki, poubierali czapeczki z daszkami i kaptury (bo to teraz trendy). Teraz obok słowa k...., dość obficie pojawiły się dziwne joł itp. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że Jak słusznie ktoś zauważył, wystarczy ubrać się na czarno, zaraz jakaś grupka łysych gostków próbuje ci dokopać. Sorry, nic do nikogo nie mam, ale czemu inni mają coś do mnie?

Można dyskutować o wartości artystycznej hh. W tej kwestii zgadzam się z Szymonem. Sam zrobiłem sobie parę razy "sesję badawczą" (posłuchałem tego co leciało w esce, coś tam z telewizji). Wyniki moich obserwacji są nieciekawe. Być może zetknąłem się wybiórczo z najgorszym syfem, jednak zauważyłem pewne tendencje. Pomijam monotonną linię melodyczną (najczęściej masakrowane sample innych twórców) i monotonny tekst. Treści są różne. Z jednego dowiaduję się, że kobiety to suki, najczęściej występują (patrząc też na teledyski) jako zwykłe "materace". Oczywiście generalizuję, bo były też teksty zupełnie odmienne, gdzie kobiety (ahh!) odgrywały znacznie inną rolę. Dalej coś o imprezkach, psach (CHWDP i inne takie), jaraniu, chlaniu. Rozumiem, może ktoś lubi rzeczy podane w taki sposób, jednak widzę często takie "imprezki" - nic śmiesznego. Czepianie się gliniarzy wyłącznie dla zasady też jest głupie (to temat na oddzielną dyskusję, zważywszy na ostatnie wypadki). W tekstach hh świat jest prościutki jak w świecie kreowanym przez LPR. Jesteśmy my (załoga, squad - czy jakoś tak) inni są przeciw nam, wspieramy się. Rozumiem, że solidarność i więzy koleżeńskie mają sens, ale kreowanie świata w konwencji my/oni = dobrzy/źli to lekkie przegięcie (może stąd te ataki na wyglądających trochę inaczej i mających inny gust). Jest oczywiście sporo utyskiwania na rzeczywistość - inni mają a ja nie choć mi się należy (ale zamiast coś robić to imprezuję lub przesiaduję z ziomalami). Jest też spora gama zupełnie bezsensownych, składanych na zasadzie rymów częstochowskich tekstów, tworzona głównie przez świeży narybek (chyba tylko po to, by mieć materiał na nową płytę). Teledysków nie opiszę, wszystkie wyglądają podobnie (migające światła, stada łysoli w parku - najlepiej z butelkami, ściany z grafiti, przelatujące napisy w stylu graficiarzy itp.).

Ok. To była "straszna" fala krytyki. Wygląda może jednostronnie, ale chcę zachować przejżystość tego posta. Teraz dobre strony... cóż zauważam takie. Wśród niektórych kawałków słyszałem takie które kazały mi się zastanowić głębiej nad tym czego słucham. Trafiały się liryki zaangażowane społecznie, niosące w sobie sporo negatywnych emocji, ale i nadziei. Były ciekawe "prace" artystyczne (nazywało się toto chyba Warszafski deszcz czy coś w tym stylu), gdzie twórcy śmiało eksperymentowali z linią melodyczną i całą kompozycją. Były też takie które jakoś spodobały mi się z trudnych do opisania powodów, ale w każdym razie były.

Na podsumowanie. Być może krytyki jest więcej niż pochwał, ale odzwierciedla to rzeczywistość każdego rodzaju muzyki (czyli 90% komercyjnego, infantylnego chłamu, 9% interesującej twórczości artystycznej i 1% geniuszu). Z tym zjawiskiem zetknąć się można przy hh, popie, metalu, a nawet muzyce klasycznej. Wszystkie spory są zatem bezsensowne, każdy ma prawo do swojego gustu. Smuci mnie tylko fakt, że trafiają się takie jednostki (grupy?), które mają to gdzieś i jak tylko odbiegasz od standadu to masz u nich wpier****. Czysty bezsens i debilizm, ale z tym się praktycznie nie da walczyć (może stąd ta nienawiść do policji).
Na wszelki wypadek piszę jeszcze raz. Było to tylko moje zdanie na temat dyskusji, nie zamierzałem na nikogo najeżdżać, a tylko ukazać to zjawisko z mojego punktu widzenia. W tej kwestii popieram Szymona.