Dlugo trawie... Oj bardzo dlugo ... az czasami sam na siebie sie wsciekam ze sam sie tak doluje... Ale przechodzi w koncu. Akurat ostatnio przechodze za to dosc juz dlugo trwajacy(powiedzialbym niepokojaco dlugo) okres w którym mam dosc wszelkich zwiazków[efekt mojego ponad rocznego(najdluzszego jak do tej pory) związku, który sie rozpadł] i chyba tak szybko mi ten stan nie przejdzie...

A pytanie do Was, czy wy tez tak macie, ze wogle mielibyscie ochote zostac na zawsze sami?? I wydaje sie to wam najlepszym wyjsciem?

Ale kurcze zrobilem znowu z normalnego tematu jakies forum kacika zlamanych serc... Sorki

Pozdro