3000m npm. Quito. 2 mln. mieszkancow. Z Caracas (miedzyladowanie w Bogocie) przylecielismy ok 1:00 (8:00 AM w Polsce). Podroz dosyc ciekawa Poznalem na pokladzie pare Ekwadorczykow zajmujacych sie badaniami antropologicznymi Indian. Jako ze byli dobrymi znajomymi kapitana wypilismy wspolnie butelke czerwonego chilijskiego wina w kabinie pilotow (zdjecia sa jako dowod rzeczowy). Lotnisko w Quito zlokalizowane jest dokladnie w centrum miasta.... Znajomi odebrali nas z lotniska i prosto do spania. Dzis dzien odpoczynku. Wycieczka po Starym Miescie . Piekne koscioly np kosciol Jezuitow CALY WEWNATRZ WYLOZONY PRZETOPIONYM ZLOTEM INKOW!. Niezaprzeczalny styl neokolonialny. Indianski targ z paciorkami... W poniedzialek wyjezdzamy starym rozklekotanym autobusem do miasta (!) Coca nad Rio Napo i na tydzien w dzungle. Od puebla do puebla
ps.
tak daleko od domu jeszcze nigdy nie bylem.......
KOCHAM WAS I CORAZ BARDZIEJ TESKNIE