Musisz rozwazyc wszystkie + i -

....tak, abys pozniej nie zalowal.
Przypuscmy, ze pelen zapalu decydujesz sie na zoologie:
(i przypuscmy, ze Twoja praca przynosi marniutenkie dochody).
Tutaj jednak sa 2 wyjscia, bo znam ludzi, ktorzy pracuja i udzielaja sie naukowo za marna kase dla samej tylko pasji. Mimo, ze maja po 40+ lat, to wiedza, ze to chca robic i ze nie mogliby robic czegos innego.

Ale spotkalem i takich, ktorzy po studiach wyjezdzali za granice, aby dorywac sie fuszerek, ktore nie maja zupelnie nic wspolnego z ich wyksztalceniem, bo tutaj nie mogli nic dorwac, a jak juz dorwali, to zyli od pierwszego do pierwszego.
Chyba, ze bedziesz mial szczescie i uda Ci sie zlapac dobra prace w tym fachu.
Moim zdaniem, jezeli interesujesz sie zwierzetami, to weterynaria bylaby swietnym (i bardziej pewnym) rozwiazaniem.

Ja mam identyczny problem i tez nie mam pojecia co robic
Nie wiem, czy isc na medycyne, bo zanim wyrobie sobie renome i zrobie specjalizacje, to minie strasznie duzo czasu.
Stomatologia.... to jest fajna sprawa... szybka i pewna kasa, ale nie podoba mi sie to, ze pol zycia spedze zapewne sam w jakims gabinecie.
Biotechnologia... przyznam, ze to interesuje mnie najbardziej, mimo, ze po tym na 100% nie znajde nigdzie pracy i bede prawdopodobnie dziadowal. Jednak zawsze pozostaje wyjazd za granice.
Tak wiec rowniez nie mam pojecia co robic