no niestety z Twoim podziałem nie moge sie zgodzić. Podział jaki tutaj zaprezentowałeś świadczy o tym co tak naprawde wiesz o pewnych grupach ludzi, a konkretniej mam na myśli, jak to określiłeś, 'tirowców' oraz taksówkarzy.
Tak sie głupio składa że sprawa 'tirowców' jest mi bardzo dobrze znana (ojciec prowadzi transport). Z tego co obserwuje wśród ludzi to każdy patrzy na te 'kolumny' jak na jakieś skaranie Boskie, ale nikomu nie przyjdzie do głowy że chłopaki sobie nie jeżdżą ot tak, dla idei jak nie jeden dres który dorwie golfa na gaz, ściepnie sie z chłopakami na paliwo i bedzie sie bujał bez celu po mieście. To jest ich praca, sposób na życie. Do tego chciałbym Ciebie i wszystkich którzy nie łapią tego sportu, uświadomić że 'tiry' jeżdżą przede wszystkim dla obywateli. Dlaczego? Prosty przykład. Siadasz w swoje auto, jedziesz na zakupy do jakiegoś centrum handlowego... Zadowolony, wszystko pod jednym dachem, czego dusza zapragnie może tam znaleźć. A skąd to wszystko tam sie znalazło? No własnie... Kto mądrzejszy to teraz sobie dokończy.
Wszystko kiedyś musiało (w taki czy inny sposób) zostać przewiezione. Jak idziesz do salonu i kupujesz nowe auto to myślisz że oni go tam zrobili? Nie. Ktoś włożył w cholere wysiłku żeby bezpiecznie przywieźć to auto w jednym kawałku żebyś teraz mógł sie cieszyć. Przykładów mógłbym wam mnożyć i mnożyć ale to sie z celem mija. Kto miał zrozumieć to zrozumie po tej krotkiej wypowiedzi a kto nie to wogóle nie załapie.
Rozumiem ze można przestraszyć sie takiej masy, ale pamiętajcie że tam tez ludzie siedzą a nie roboty, tez popełniają błędy. Tak jak ktoś tutaj sie chwalił że jego ojciec chyba z 5 razy ziemie okrążył... 5 razy to raptem 200 000km!!! A przebiegi 'tirów' (przykład od nas z firmy) rocznik 2000 przebieg ponad 850 000km... Także troche skromności prosze państwa i więcej szacunku dla tych, którzy niejednokrotnie jeżdżą po nocach, jak wy sobie smacznie śpicie.

Dokładnie to samo tyczy sie taksówkarzy (i busiarzy przy okazji). Powiem wam, ze jak widze jak taksiarz sie 'ryje' na skrzyzowaniu to sam sie irytuje ale wpuszcze go, bo może akurat spieszy sie do klienta, może ma pilne wezwanie... Jakby niebyło oni z tego żyją, a takie niezdrowe podejście do ich stylu jazdy świadczy tylko i wyłącznie o tym że sie ich nie rozumie i nigdy nie było w ich sytuacji. Sam nie miałem z tym wielkiej styczności ale wujek kiedyś jeździł na taksówce i mniej więcej wiem jak to wygląda. Naprawde, spróbujcie sie postawić w ich sytuacji a zrozumiecie jakimi egoistami czasami jesteście (nie mówie o wszystkich oczywiście, bo rozumiem że są kulturalni kierowcy potrafiący racjonalnie myśleć i chyle przed takimi czoła).

Sorki za taki wywód ale powstrzymać sie nie mogłem :P

A co do samej jazdy to tak jak ktoś tu mądrze powiedział - jeździć szybko po prostej to nie sztuka. O umiejętnościach świadczy to jak sie zachowujemy w ekstremalnych sytuacjach. Niejednokrotnie miałem okazje obserwować takich 'mistrzów prostej' którzy w bylejaki zakręt wchodzili 20km/h po czym znowu redukcja i ile fabryka dała...

Jeżeli chodzi o proces zdawania na prawo jazdy to udeżyło mnie jak mnie potraktowano przy egzaminie praktycznym na C. Jak sie potem mój instruktor dowiedział nie zdałem za pierwszym razem bo 'byłem za młody'. Może to faktycznie troche głupio wyglądało jak mając zaledwie pół roku kat. B poszedłem na egzamin praktyczny na C, ale nie wydaje mi sie żeby to mogło stanowić jakikolwiek wyznacznik moich umiejętności, chęci i czasu jaki poświęciłem żeby opanować sztuke prowadzenia Starka (kto jeździł to wie o czym mówie ):P

Na koniec napisze szybko jeszcze jak kolegi kolega zdał za pierwszym razem...
Otóż zdawał któryś rok temu (nie pamiętam dokąłdnie) w każdym razie był to 14 luty... Chłopaczek zaraz po egzaminie wybierał sie do swojej dziewczyny. Trzymał w ręce koperte z kartką walentynkową.
Placyk zaliczył. Potem przyszła kolei na miasto... Wsiadł do auta no i nie miał co z tą kopertą nieszczęsną zrobić a nie chciał żeby mu sie pomieła, wiadomo więc położył na pulpicie, przed egzaminatorem :P Jak już wrócili z miasta, pyta sie egzaminatora czy zdał. A on ślepia miał wbite w koperte i mówi 'tak'. W tym momencie chłopak zorientował sie o co chodzi, wyszedł z samochodu i 'spiesznym' krokiem oddalił sie z miejsca zdażenia