Zapomniałem dodać... miałem jakieś 10 lat. Dostałem od dziadka łuk... nawet porządny jak na samoróbkę... no i jedną strzałę (Tępą... co mi uratowało życie, taki jakiś pręt dziwny). Oczywiście wybiegłem z tym na podwórko i zaraz zaczęli prosić żebym dał postrzelać... no to dałem kumplowi który strzelił do góry i... strzała spadła na moje czoło. Wróciłem do domu, krew lała się jak cholera ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Ale łuku na podwórku już nie było i oczywiście nikt go nie zabrał