michalczewskiemu to chyba wybierali przeciwnikow z personelu w restauracjach calego swiata.. z reguly walczyl w "swoim" miescie Hamburgu gdzie nawet jak dostawal po paszczy to i tak punktowali dla niego.. no i w koncu znalazl sie sredniak-nieamator co sklepal mu miche.. poza tym michalczewski byl "mistrzem" europejskiej (czyt. slabej) organizacji.. natomiast jesli by zawalczyl w stanach z jonesem jr. to tez by w minute zaliczyl 3x dechy.. nie jest problemem "wyhodowac" mistrza podstawiajac mu samych kelnerow przez tyle lat "kariery"..

natomiast jesli chodzi o walke z tysonem to tyson jest nieobliczalny.. i jesli golota dostal wtedy z glowy tysona w kosc policzkowa to ma sterczec na ringu i ryzykowac zycie a w najlepszym wypadku zdrowie dla jakiejs tluszczy, ktora moze byc niezadowolona bo dala 50$ za bilecik? nie! po prostu olal sprawe i nie bedzie ryzykowal wszystkiego ku uciesze rozwrzeszczanej gawiedzi..

wiec prosze Was nie piszcie juz wiecej glupot..