Angelo ma pelna racje, o czyms takim jak dyslekcja nikt nigdy nie slyszal. Mowilo sie o nim, ze jest glabem i to mobilizowalo go do dalszej pracy. Moja matka, pomijajac krzywo pisane literki, miala tez poczatkowo problemy z w miare prostym siedzeniem przy pisaniu. Jej matka, czyli moja babcia, byla nauczycielka w LO miala na to prosty sposob. Dawala mojej mamie po duzym talerzu pod kazda pache w trakcie pisania. Mi tylko matka kazala przepisywac do znudzenia. Na moj charakter pisma jako takiego specjalnie to nie wplynelo, no moze poza tym, ze traz da sie w ogole te hieroglify odczytac ;> Natomisat papierek na dyslekcje dostalbym z miejsca, tylko po co ? Tak naprawde takie zaswiadczenie po skonczeniu liceum\zawodowki\technikum to mozna o kant dupy potluc, bo nikt nie bedzie bral go pod uwage, a swiadomosc dziecka, ze nikt mu nic nie zrobi jak napisze to czy tamto zle jest dla niego wrecz zgubna. Takie przynajmniej jest moje zdanie. Zreszta skoro zakala intelektualna klasy w podstawowce, najwiekszy nieuk, lobuz czy jak tam jeszcze mnie grono pedagogiczne nazywalo potrafil sie nauczyc, to niesadze, zeby inni nie potrafili