Hehe, temat rzeka.
Praktycznie wszystko co dobre, choc glownie rock/metal, gdyz z tego wyroslem.
Ale od poczatku,
Od Hip Hopu, zarowno polskiego, jak i zagranicznego - u nas chociazby Kaliber 44 i poczatki, a takze Fisz, za granica ostatnio zauroczyl mnie np. Dalek swoja plytka Absence, po prostu walec, naprawde klimatyczna rzecz

przez porzadne techno, a raczej muzyka elektroniczna - Kraftwerk i poczatki sa nie do zdarcia, az sie nie chce wierzyc ze taka muzyka powstawala taki szmat czasu temu

przez blues - B.B. King, Armstrong, Muddy Waters - mistrz!

dobry rock - tutaj szeroko, od starych dokonan prog-rockowych King Crimson - bogowie, Van Der Gaarf Generator - tez, przez bardziej luzne i nowe rzeczy, nawet te telewizyjne, jak np. Queens Of The Stone Age, czy The White Stripes [oba na koncertach w tym roku w Polsce, szkoda ze starczylo forsy tylko na jeden], Clutch, Mustach, Billy Idol po troche ciezsze jak chociazby Danzig czy The Cult [kolejni bogowie], czy tez Industrial [i niepodzielnie Laibach!], a nawet pudle - np. Europe. No i oczywiscie Mike Patton, ze wszelkimi swoimi projektami, kolejny mistrz

No i przede wszystkim szeroko pojety metal, od klasycznego heavy, czyli zespolow pokroju Judas Priest, Manowar, Running Wild i najlepszy-zespol-swiata-bedacy-ucielesnieniem-rock'n'rolla, czyli MOTORHEAD, przez pierwsza fale black metalu - Venom i Bathory, death - Morbid Angel, a nawet troche pitolacych Szwedow, glownie z Dark Tranquillity, po poczatki Thrashu (ale tego amerykanskiego, niemiecki thrash stawiam lige nizej, nawet klasykow jak Kreator czy Destruction) - Czyli Exodus, Forbidden, Testament, Overkill, ale nie Metallica, ktora uwazam za mocno przereklamowana. No i Kanada - czyli glownie Voivod. Nie pogardze tez dobrym metal-corem, jak chociazby Mastodon, ktory wydal bezsprzecznie plytke roku 2004.

Czasem wpadnie w ucho dobry jazz, ale jeszcze nie doroslem zeby sie wiekszoscia zachwycac, po prostu powoli eksploruje - od Miles'a Davis'a, John'a Coltrane'a, czy tez chociazby Painkiller. Swietny jest tez norweski Jan Garbarek.

Oczywiscie do tego dochoda mniej klasyfikowalne rzeczy - chociazby Philip Glass, czy ostatnio wydana w Polsce plytka Lao Che - Powstanie Warszawskie (ktorej zakup wszystkim serdecznie polecam, najlepsza polska plyta od czasow... od zawsze). Czy chociazby tez nowe plytki Ulvera.

Jakby na rzecz spojrzec szerzej, to nawet w country potrafilem znalesc cos ciekawego - czyli Coffinshakers

Muzyka towarzyszy mi gdzies tak kilkanascie godzin na dobe, 3/4 odlozonych pieniedzy leci na plytki, choc ostatnio mam maly zastoj. W kazdym razie, trzeba miec jakies hobby, nie?

Zdrawiam.