Cumulus - doskonale rozumiem Twoje uhahanie ))) pychotka.
Ale dylemat moralny tego rodzaju też mi się kiedyś przytrafił.
Złapałam motyla dla mojej albopilosy w jakiś śliczny letni dzień
wpuściłam go do faunaboxa, popatrzyłam chwilę. Nie mineło 20
sekund, motyl latał rozkoszując się swoja wolnością po pokoju.
Potem tylko usiadłam i załamałam się. Akty wrażliwości pt.
"Free the Butterfly" w najlepszym wypadku zakrawają mi na
mimozowatą faunofilię - coś w rodzaju "łojejuś chomićek ślicznusi
muci muci puchaty, oh ah" <zygi> Bycie babą ma swoje lukrowane
i kiczowate strony, o które same siebie nie posądzamy. Howgh.

PS. Lecisz tak przez całe archiwum? ;>