a propos tej słynnej "klasy co cała nie zdała" - klasa ta liczyła sobie 20stu osobników, z czego domatury podeszło 7 (słownie: siedem) dziewczyn. I wszystkie oblały. I natychmiast zrobiła się afera: "aaaarghhh cała klasa nie zdała" :>

Mnie się ta matura nie podoba z tego powodu, że w zasadzie mogę się nią podetrzeć. Ja i mój chłopak wybieramy się na UJ (w sumie składaliśmy papiery na 5 kierunków) i primo: na ŻADEN nie jest potrzebna matura ustna (podobno sytuacja jest na humanistycznych kierunkach na UOpolskim), secundo, np. z angielskiego podstawowego WSZYSCY którzy chcą się tam dostać, mają średnio 90-100% punktów. Czyli mój rzekomo "super wynik" jest praktycznie nieistotny, bo wszyscy mają mniej więcej tyle samo ;-)
I żałuję, że mimo wszystko na większość kierunków nie ma egzaminów i rozmów kwalifikacyjych - bo przy tego typu rekrutacji można się "pochwalić" wiedzą potrzebną na dany kierunek i mieć większe szanse na dostanie się (przykładowo mój chłopak starający się na arabistykę mówi, pisze, czyta po arabsku i zna gramatykę arabskiego, ale nikt się o tym nie dowie, póki się nie dostanie poprzez rekrutację ze świadectwa...szkoda).