Wszystko zależy od definicji, które się przyjmie. Dla jednych ta pani była już jarzynką, korpusem, który był sztucznie podtrzymywany przy życiu - dla tych kobieta ta zmarła już dawno. Dla innych była zamordowaną przez spragnionego jej śmierci męża. Tu tak naprawdę trudno rozstrzygać... I tak jak w przypadku aborcji nasze podejście zależy od przyjętego przez nas światopoglądu.Przed śmiercią papieża była sprawa w USA gdzie zgineła kobieta. Jej rodzina nie chciała się zgodzić na zabicie jej, ale mąż był przeciwnego zdania, i niestety musiała umrzeć.
Ja jestem zdania, że świadoma eutanazja (ze strony osoby, która decyduje się umrzeć) jest w pełni zgodna z naszym prawem do wolności i stanowienia samemu o sobie.
Natomiast w przypadku eutanazji osób pozbawionych świadomości... Cóż, ja wolałabym dla dobra moich bliskich umrzeć, niż stanowić wieloletni balast - finansowy i psychiczny.
Bez świadomości nie ma dla mnie życia. I ogólnie i jednostkowo.