Kilka lat temu taka kontrola, czy ma się warunki, o których pisze ergo w Warszawie wyglądała tak, że do domu przyjeżdżał wojewódzki konserwator przyrody (jak wszyscy konserwatorzy nie znający się na egzotach zupełnie) oraz dyrektor zoo Warszawa. Nie mierzyli terrariów, ocena warunków była dość subiektywna, i nie była jakaś szczególnie surowa. Wizyta niezpowiedziana. Ale jak jest teraz, nie wiem.