Ja zaczynałem już będąc larwą . Sprowadzałem do mieszkania, ku przerażeniu rodziców, wszystko co miało więcej niż cztery nogi. Były to niestety zazwyczaj krótkotrwałe hodowle, ale początki zawsze bywają trudne....
Tak na serio i na stałe terraria zagościły u mnie w 1988 roku. Hodowałem wtedy świerszcze polne i eksperymentowałem z innymi prostoskrzydłymi (trajkotki, łatczyny, pasikoniki i koniki polne +turkucie oczywiście). Nadal jest to jeden z moich ulubionych rzędów owadów. Okazyjnie hodowałem też inne badziewie (głównie chrząszcze np. kruszczyce, kózki, stonki, sprężyki i niestety duże biegacze też).
Hodowli towarzyszyły równoczesne obserwacje terenowe. Wciągnęło mnie to tak bardzo, że ostatecznie wylądowałem na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmuję się ekologią owadów, a właściwie chrząszczy drewnożernych. Chciałbym powiedzieć, że na studiach jest zupełnie fajnie i bezstresowo , jednak trzeba wyrabiać przedmioty nie związane bezpośrednio z zainteresowaniami . Dzięki studiom złapałem parę fajnych kontaktów (m. in. z ZOO), co pozwoliło mi na rozszerzenie swojej hodowli o kilka gatunków egzotycznych.
Nadal jednak moją grupą docelową są krajowe gatunki i pocieszam się, że już w kwietniu zrobi się ciepło... a wtedy czas na łowy!

Pozdrawiam!